Go to Top

Wiara, którą widać

To, w co wierzymy ma wpływ na to, jak żyjemy. A to jak żyjemy świadczy o tym, w co wierzymy.

Wiem, że jako Boże dzieci jesteśmy odbiciem Bożej, ojcowskiej miłości na ziemi. Od kilku lat doświadczam jej każdego dnia. Wierzę, że chrześcijanie to inaczej mówiąc WIERZĄCY. W naszym kraju miliony osób mówi, że wierzy w Boga, a tylko garstka z nich ogląda wiarę w swoim życiu. Dla mnie wiara to utożsamienie się z tym, co mówi Słowo Boże i zaakceptowanie Go, a następnie wprowadzenie tego w życie poprzez czyny.

Nawrócenie

W 2007 roku oddałem swoje życie Bogu – Jezusowi, gdyż On umarł na krzyżu biorąc moje grzechy i całą moją winę na siebie. On z własnej woli postanowił mnie ułaskawić, uwolnić, gdyż byłem winny. Poprzez swoje czyny żyłem daleko od Boga, nie kochałem Go i wcale mnie On nie interesował. Ale kiedy sobie uświadomiłem, że taki sposób życia, bez poznania Boga i Jego woli dla mnie, prowadzi mnie prosto do piekła zrozumiałem, że chcę żyć i być wolnym. Zawołałem któregoś wieczoru: „Boże jeśli ty naprawdę istniejesz, to kim Ty jesteś i co to znaczy oddać Ci swoje życie???” Następnego dnia słyszałem ewangelię od „przypadkowo spotkanych” chrześcijan w naszym mieście (Dobrą Nowinę o zastępczej ofierze Chrystusa) i zacząłem poważnie o tym myśleć. Namawiali mnie, bym zaczął czytać Biblię, więc zaglądałem do niej mimo, że to, co czytałem w ewangeliach oskarżało mnie bardzo, ale jednocześnie dawało świadomość, że potrzebuję pomocy… W końcu upamiętałem się – odwróciłem się od tamtego starego życia (choć do dziś jeszcze widzę nacieki starego życia w sobie), przyjąłem zbawienie i postanowiłem żyć dla Boga.

Naturalna nadnaturalność

Od tamtego czasu w moim życiu widzę niesamowite rzeczy, jestem świadkiem nadprzyrodzonych historii ludzkich i nieprawdopodobnych wydarzeń. Odkąd uwierzyłem (nawróciłem się) zacząłem regularnie czytać Słowo Boże i słuchać ludzi, którzy w praktyczny sposób żyją tak, jak żyli pierwsi uczniowie Chrystusa opisani w Biblii. Trafiłem do kościoła, z którego byli ci „przypadkowi chrześcijanie”. Szybko zobaczyłem, że ich życie jest zupełnie inne niż ludzi „zwykłych”. Cechą, która rzucała się w oczy była ponadnaturalność w każdym tego słowa znaczeniu. Bardzo szybko zapragnąłem takiego życia, prawdziwej relacji z Bogiem. Dziś te niesamowite rzeczy – znaki i cuda opisane w Słowie Boga, dzieją się naturalnie w moim życiu. Piszę naturalnie, ponieważ mam świadomość, że odkąd stałem się Bożym dzieckiem, to mój niezwykły, wszechmogący Bóg Ojciec, zatroszczył się o mnie, i w efekcie mojej wiary, mojego zaufania i posłuszeństwa, pojawiły się znaki i cuda. Oczywiście nie tylko to. Towarzyszy mi też ogromne poczucie bezpieczeństwa, świadomość istnienia życia duchowego – dobrego i złego, istnienia aniołów Boga i demonów wykonujących wolę diabła, oraz inne pojęcie miłości („Mężowie miłujcie swoje żony tak jak Chrystus umiłował Kościół Swój i wydał   za niego samego siebie” Ef 5,25…) i wiele, wiele innych sfer mojego życia.

Znaki i cuda

Dziś chcę się skupić na znakach i cudach, ponieważ one też są wizytówką naszego Ojca w Niebie. Jezus wezwał nas – chrześcijan do naśladowania Go i widząc Jego życie, analizując je, dostrzegam wiele ponadnaturalnych znaków, jakie Mu towarzyszyły i nie były to tylko uzdrowienia i wypędzanie demonów. Zamienił wodę w wino na weselu, uciszał burze, powiedział do drzewa figowego, a ono uschło, poprosił swojego ucznia Piotra, aby z pyszczka złowionej ryby wyjął monetę potrzebną do tego, by zapłacić podatek i on to zrobił. Pobłogosławił pięć bochenków chleba i dwie ryby i nakarmił tym kilka tysięcy ludzi. Można by tak pisać długo, ale to co jest opisane w Biblii, to nie wszystko! W życiu Jezusa można było Jego wiarę oglądać w naturalnym świecie. W Ewangelii Jana 21, 25 jest napisane, że „Jezus dokonał też wielu innych rzeczy, które gdyby spisać jedna po drugiej, mniemam że i cały świat nie pomieściłby ksiąg, które należało by spisać”. Sam też Jezus powiedział, że wierzący będą dokonywać takich samych dzieł jak On i nawet większe od Niego (Ew. J 14,12). Jest to niesamowity fragment Słowa. Sam Pan Jezus, Zbawiciel, ten który umarł, zmartwychwstał i żyje,  powiedział, że ci, którzy będą ufać, będą oglądać znaki, cuda, uzdrowienia, będą widzieć świat duchowy (anioły i demony), będą wypędzać złe duchy, będą mieli ponadnaturalne zaopatrzenie w życiu, będą prorokować, mówić innymi językami i wiele innych!!! On się nie zmienił!!!

Chrzest Duchem Świętym i co dalej?

Kiedy zostałem ochrzczony Duchem Świętym, kilka miesięcy po moim nawróceniu, wydarzyło się wiele różnych rzeczy, których nie planowałem. Jestem członkiem Kościoła Bożego (Kościół Chrześcijański ZOE). Moim Pastorem jest Leszek Korzeniecki. W naszej społeczności nieustannie od kilku lat dzieją się rzeczy, które są opisane w Biblii, w życiu Jezusa i Jego uczniów. O kilku z nich, które się wydarzyły w moim życiu chciałem opowiedzieć, gdyż one świadczą o moim Bogu, o tym, że On się nie zmienił!!!

Po kilku dniach, kiedy zaprosiłem Ducha Świętego, poszedłem na spacer, by się modlić. Kiedy otworzyłem usta, popłynęły z nich nieznane mi słowa… Poczułem, jakbym to nie ja się modlił tylko ktoś inny… Byłem chwilę zmieszany, myślałem, że coś sobie wkręcam, ale po krótkim czasie już wiedziałem co się wydarzyło – zacząłem się modlić innymi językami!!! Działo się to, co jest opisane w Dziejach Apostolskich – przyszła do mnie wielka radość i pragnienie, by ta modlitwa się nie kończyła!!! Tak też było – modliłem się wtedy prawie dwie godziny, co wtedy dla mnie było czymś niewyobrażalnym. Słyszałem, jak Pastor opowiadał o swoich modlitwach całonocnych, a moje modlitwy wyglądały, jakbym się siłował i próbował wymyślić nowy sposób na przekazanie Bogu tych samych informacji w kółko i stać mnie było na 20-30 minut maksymalnie. Szczerze powiem, że moje modlitwy nie były zbyt zachęcające mnie do szukania Bożej woli, bo miałem poczucie, że sam coś próbuję zmyślać. Ale od tego momentu coś się zmieniło!!! Wraz z modlitwą innymi językami, przyszła wiara… Modlę się w ten sposób do dziś, z czasem pojawiły się różne rodzaje języków, których używam jak Duch mi poddaje. Często nie wiem, o co się modlę, ale proszę Pana o wykłady tych  języków i często je mam. Modlę się również swoim językiem, często uwielbiając Boga za to, kim jest i kim ja jestem dzięki Niemu i nie stanowi to dla mnie wysiłku, jak kiedyś przed chrztem.

Wraz z wiarą zapragnąłem, by rzeczy, które się działy w życiu Jezusa, jego uczniów oraz  mojego Pastora zaczęły dziać się u mnie i wiedziałem, że jest to możliwe!!!

Na jednym ze spotkań modlitewnych Pastor Leszek zaproponował, że będziemy się modlić o chorych. Zapytał, czy są wśród nas ludzie, którym doskwiera jakiś ból. Wyszło 5 osób, wszystkie z bólami kręgosłupów i zostałem poproszony, bym to ja się o nich modlił… Początkowo się wystraszyłem, ale po chwili przyszła świadomość, że oddałem życie Temu, który pokonał śmierć i On żyje we mnie – wyszedłem pomodliłem się i cztery z tych 5 osób natychmiast poczuły ulgę, ból znikł – wow!!! To działa – pomyślałem. Wróciłem dumny do domu, podziękowałam Bogu za to, że mnie użył i powiedziałem Mu, że chcę więcej… I  zaczęło się to, o co poprosiłem :)

Uzdrowienie z bólu kręgosłupa

W 2012 roku moja żona urodziła trzecie dziecko, a w związku z problemami, jakie miała podczas ciąży (nasze dziecko zmarło po 7 godzinach życia), po porodzie towarzyszyły jej ogromne bóle kręgosłupa. Lekarze nie mogli pomóc, tabletki przeciwbólowe nie działały, po modlitwach też nie widzieliśmy rezultatów, a modliliśmy się często o ten problem. Któregoś dnia byliśmy w kuchni robiąc obiad, nagle usłyszałem wyraźnie: „POŁÓŻ SWOJĄ DŁOŃ NA JEJ PLECACH!!!” Od razu to zrobiłem wiedząc, że to Duch Święty do mnie mówi. Żona poczuła natychmiast w tym miejscu, gdzie położyłem dłoń silne ciepło. Nic nie mówiłem, trzymając dłoń na jej plecach kilkanaście sekund. Po chwili ból całkowicie zginął!!! To, co było niemożliwe przez pół roku, odeszło nagle :) W radości podziękowaliśmy Jezusowi.

Uratowany sprzęt

Innym razem, słysząc ostrzeżenie Ducha Świętego, uratowałem cały swój sprzęt firmowy przed zalaniem. Była potężna ulewa. Razem z żoną i dziećmi staliśmy przy oknie i obserwowaliśmy, jak potoki wody suną chodnikami osiedla, na którym mieszkamy. Osiedle całe usytuowane jest na wzgórzu, nasz blok stoi najwyżej ze wszystkich i mieszkamy na trzecim piętrze. Stałem tak zafascynowany tym, co widzę za oknem. Nagle przyszła myśl: „ZEJDŹ DO PIWNICY”. Lekceważąc ją, dalej fascynowałem się płynącymi potokami po chodnikach osiedla. Po chwili myśl stała się wyraźniejsza: „ZEJDŹ DO PIWNICY!” Zastanowiłem się chwilę i zrozumiałem – w piwnicy mam cały sprzęt firmowy!!! Duch Święty mnie ostrzega!!! Wyleciałem z domu zastanawiając się, czy to możliwe, by woda dostała się do bloku? Zbiegłem szybko do piwnicy i zbliżając się do swojej, zobaczyłem jak woda zalewając piwnice w całym bloku zbliża się do mojej!!! Niesamowite!!!! Odpychając razem z rodziną wodę szczotami i łopatami do odśnieżania udało się uratować piwnice, w której trzymałem wszystkie odkurzacze i maszyny do prania dywanów. Okazało się, że mimo tego, że blok stał na wzgórzu i woda nie miała możliwości dostać się tam, to jednak – pękła uszczelka w rurze odprowadzającej wodę z dachu i woda się lała dużym strumieniem prosto do piwnicy. ¾ mieszkańców mojego bloku niestety nie miała takiej radości, jak ja, po wszystkim. Podziękowałem swoim dzieciom (miały wtedy 3 i 5 lat). Bez nich nie byłoby takiej radości po całej akcji ratowniczej!!!

Anielski „brokat

Inna ciekawa historia wydarzyła się pewnego popołudnia, kiedy byłem z dziećmi w parku. Moje dzieci bawiły się razem dziećmi mojej znajomej, która w pewnej chwili nie mogąc upilnować swojego synka, zaczęła go wyzywać w nerwach od diabłów. W tym momencie kiedy ona tak nazwała swojego 3 letniego synka, poczułem bardzo silny gniew na diabła – jak łatwo ludzie mu wierzą i jego imieniem nazywają swoje dzieci!!! Postanowiłem jej powiedzieć, co Bóg teraz myśli o jej synku i o niej. Kiedy opowiadałam jej o Bożej miłości, o tym, że Bóg ma o niej i jej dzieciach cały czas dobry myśli, że Jego pragnieniem jest to, by mógł się o nich zatroszczyć, że  posłał swojego syna Jezusa, by stał się osobiście ich drogą do Ojca, na głowie jej synka pojawił się różnokolorowy pył (wyglądał jak drobniutki brokat z przewagą złotego koloru). Z sekundy na sekundę ten pył zasypywał chłopca coraz bardziej, pojawiając się na jego barkach i twarzy! Ona to widziała i była poruszona, nie wiedząc, co ma dalej zrobić :) Wiedziałem, że jest z nami anioł, który potwierdza jej to, o czym mówiłem. Powtórzyłem, że Bóg ich kocha i jest zainteresowany ich życiem. Mając z nimi kontakt, obserwuję, jak w ich życiu często objawia się Bóg w swojej dobroci, uzdrawiając ich z różnych dolegliwości. Znajoma sama zajmuje się trójką maluchów, a ja z podziwem patrzę, jak dzielnie sobie radzi, mając nadzieję, że nadchodzi dzień w którym świadomie odda swoje życie Bogu..

Boże przełomy

Coś przełomowego w moim życiu, wydarzyło się w Coelville w Anglii. Była to wiosna 2015 roku. Pastor zabrał mnie ze sobą w podróż, bym mógł się uczyć i pomagać mu. Podczas modlitwy o chorych pierwszego dnia ustawiła się do nas kolejka ludzi. Jedną z pierwszych osób była starsza Pani, która podeszła do nas o kulach, prosząc o modlitwę w sprawie nieustających bólów w biodrach i kolanach. Położyliśmy na nią ręce i w tym momencie usłyszałem, jak Duch Święty mówi do mnie, bym wziął od niej kule. Widząc przed sobą otyłą, starsza kobietę, w moich myślach pojawiły się wątpliwości, które  próbował wzbudzić diabeł („nie szkoda ci tej staruszki, zostaw ją już w spokoju, nie zabieraj jej tych kul, bo się przewróci”). Nie poddałem się wątpliwościom – grzecznie poprosiłem o kule, a starsza pani mi je oddała i odeszła od nas w radosnych krokach, uzdrowiona natychmiast!!! Radość mnie ogarnęła niesamowita, bo wiedziałem że wydarzyło się coś niesamowitego dlatego, że byłem posłuszny!!!

Chwilę potem podszedł do nas 11-letni chłopiec o kulach w ortezie z pękniętą rzepką w kolanie. Podczas modlitwy ból natychmiast zniknął, a ja znowu usłyszałem:  „WEŹ KULE”.  Nie miałem już wątpliwości. Poprosiłem chłopca o kule, a on trochę się bojąc – oddał mi je. Bólu dalej nie było, więc zaproponowałem zdjęcie ortezy. Zdjął i ze spotkania wyszedł uzdrowiony!!! Po kilku dniach jego mama, która była razem z nim na spotkaniu, przyleciała do Polski i odwiedziła nas na spotkaniu modlitewnym. Opowiedziała nam ciąg dalszy tej historii: po spotkaniu, następnego dnia poszli do swojego lekarza, który trzy dni przed modlitwą zakładał mu ortezę, a teraz robiąc prześwietlenie kolana zobaczył całkowicie zabliźnione pęknięcie!!! Sama poprosiła o modlitwę o jej kolana, ponieważ od jakiegoś czasu w pracy często i długo klęczy i bardzo ja bolały, a przy synu wstydziła się poprosić o modlitwę. Kiedy położyliśmy na nią ręce, od razu się uśmiechnęła i w jednej chwili została uzdrowiona. Chwała Bogu!!! Od tamtej pory zawsze proszę ludzi, którzy podchodzą z kulami, by mi je oddali i ci, co się na to odważą, odchodzą uzdrowieni.  Bóg jest niesamowicie hojny!!!

W Coelville też mieliśmy przywilej widzieć uzdrowienie, które poruszyło serce nie tylko moje i Pastora Leszka. Do modlitwy podszedł starszy Pan w wieku około 70 lat. Miał wysunięty jeden z kręgów szyjnych, co powodowało ucisk na nerwy i w efekcie tego urazu głowa opadała mu na prawą stronę. Siłą mięśni był zmuszony utrzymywać głowę w pionie i trwało to blisko 50 lat!!! Przez ten czas towarzyszył mu nieustannie ból mięśni szyjnych, a jednej ręki, przez ucisk na nerw, nie mógł unieść do góry. Zaczęliśmy się modlić i już po chwili usłyszeliśmy, że ból odchodzi. Modliliśmy się więc z jeszcze większą wiarą i po chwili starszy Pan zaczął poruszać swobodnie głową i z radością i wzruszeniem na twarzy nagle obie ręce podniósł do góry łącząc je nad głową!!! Po 50 latach poczuł się wolny i swobodny. W oczach bliskich mu osób pojawiły się łzy, na sali ludzie zaczęli bić brawa, a nasza tłumaczka tak się wzruszyła, że oddała mikrofon, bo nie była w stanie dalej tłumaczyć.

Bóg używa pięcioletniej Mai

Raz ze swoją córeczką, wtedy 5-letnią, byliśmy na koncercie, który organizowaliśmy wspólnie z innym kościołem w Giżycku na plaży miejskiej. Modliliśmy się  tam o wielu chorych, ale w pewnym momencie moja uwaga skupiła się na dziewczynie, która szła kulejąc z piłką do siatkówki w ręku, z zabandażowanym kolanem.  Usłyszałem wyraźnie głos, który powiedział: weź Maję (moją córkę) i pomódlcie się o nią. Od razu w tłumie odnalazłem Majeczkę i podeszliśmy do dziewczyny, która wcale nie była zainteresowana koncertem. Powiedziałem jej, że jesteśmy chrześcijanami, wierzymy, że Jezus dziś  chce ją uzdrowić.  Jej reakcja była bardzo spontaniczna. Ze strachu krzyknęła i powiedziała, że nie chce dziś spotkać Jezusa, że nie jest gotowa, że się boi. Uśmiechnąłem się i powiedziałem, że nie musi się bać, bo Jezus jest dobry i chce jej to dziś pokazać. Poprosiłem Maję, by położyła rękę na obolałe kolano i chwilę się pomodliliśmy. Jej reakcja była równie spontaniczna, jak na początku. Nie dziękując, szybko odeszła nawet nie zauważając, że już nie kuleje!!! Po chwili odwróciła się do nas, kierując uśmiech w naszym kierunku!!! To było fajne przeżycie. Moja córka pierwszy raz widziała uzdrowienie pod swoimi rękoma. A ja znów byłem dumny, że posłuchem Ducha Świętego.

Boże dzieła pod naszymi rękoma

Wiele innych przygód  wydarzyło się od tamtego czasu w moim życiu i pewnie zabrakło by książki, aby to wszystko zapisać. Bóg pod naszymi rękoma (jest wiele osób w naszej wspólnocie, które są do dyspozycji Boga) dokonuje każdego tygodnia cudownych uzdrowień i uwolnień. Docierają do nas informacje z miejsc, które odwiedziliśmy, że ludzie zostali uzdrowieni z najróżniejszych chorób: cukrzyca, wady wzroku, wady słuchu, wszelkie wady postawy, Bóg koryguje je w jednej chwili, wydłuża nogi, ręce, prostuje kręgosłupy, przywraca ruchomość do niewładnych stawów i wiele, wiele innych. Bóg  usuwa z życia ludzi depresje, lęki, uzależnienia i inne demoniczne opresje.

Jezus Chrystus – ten sam – wczoraj, dziś i na wieki!

Ale to, co chcę przekazać, to przede wszystkim to, że Bóg się nie zmienił (JEZUS CHRYSTUS JEST TEN SAM ,WCZORAJ, DZIŚ I NA WIEKI Hebr.13,8).  Od momentu, gdy Duch Święty w dniu Pięćdziesiątnicy zstąpił na Kościół (Dz.Ap. 2,1-4), uczniowie stali się odważni, pełni mocy i miłości. Od razu zaczęli czynić to, co ich i nasz Pan im kazał, i tak jak obiecał, potwierdzał to znakami i cudami. Tak i teraz Bóg używa ludzi Mu posłusznych („Bo ci których Duch Święty prowadzi są dziećmi Bożymi”. Rzym.8,14). Doświadczyłem tego zapraszając Ducha Świętego do swojego życia. Opisane przeze mnie historie wydarzyły się w ciągu  3 ostatnich lat, od momentu, w którym uznałem swojego Pastora za autorytet nade mną i podjąłem decyzję, by zacząć się uczyć od niego prawdziwego chodzenia z Bogiem. Wierzę że Bóg postawił pośród nas ludzi, od których mamy się uczyć, by móc wykonać Bożą wolę, tak, jak Elizeusz uczył się od Eliasza, czy Tymoteusz od Pawła. Oczywiście jeszcze mam pewne braki i nie porównuję się do nich, ale uczniowie i dziś potrzebują żywych nauczycieli, by mieli się czego uczyć, a nie tylko zdobywać wiedzę.

Słowo wiedzy i nawrócenie

Chcę jeszcze opisać wydarzenie, które zaczęło się w Płocku. Podczas modlitwy o chorych podszedł do nas pewien chłopak. W momencie, gdy się do nas zbliżał, usłyszałem, jak Pan do mnie przemówił: „On mnie nie zna!” A chłopak zaczyna słowami: „jestem wierzącym i potrzebuję…” I zaczyna wymieniać to, o co chciałby się modlić. Zapytałem go, czy czytasz Biblię? Odpowiedz brzmiała – NIE!!! Zapytałem więc, czy narodził się na nowo? – NIE!!! Więc zapytałem, na jakiej podstawie nazywa siebie wierzącym, skoro nie zna Słowa Boga? Szybko doszliśmy do miejsca, w którym przekonał się, że nie za bardzo wie, w co wierzy i dlaczego, a myślał, że wierzy, bo chodzi do kościoła i gorliwie wykonuje to, co mu mówią księża. Poinstruowałem go czym jest Słowo Boga i jaką rolę powinno odegrać ono w naszym życiu – każdy powinien poznać Słowo Boga, które jest jedyną prawdą. Zachęciłem, by zaczął Je czytać. Spotkaliśmy się ponownie na spotkaniu naszego Kościoła blisko rok później (przez ten czas rozmawialiśmy telefonicznie o życiu w wierze). Poprosił o modlitwę mówiąc, że chce iść za Jezusem, ale depresja powoduje, że nieustanie brak mu pasji i energii, którą widzi u uczniów Jezusa w Dziejach Apostolskich!!! Poprowadziłem go w modlitwie – oddał wszystkie swoje grzechy Jezusowi, przeprosił Boga za swoje życie, ogłosił, że od teraz to JEZUS będzie jego Panem i Jego głosu będzie słuchał. Następnie rozkazał depresji, by go zostawiła w spokoju i…… następnego dnia rano z uśmiechem na ustach (bez depresji – to trwa do dziś, a minęło pól roku) zapytał, czy mógłby się ochrzcić! Pastor tego popołudnia zanurzył go u siebie w jeziorze i z radością powitaliśmy go w rodzinie KRÓLA KRÓLÓW!!!!!! :)

Wiara, którą widać

Jezus nas zbawił poprzez czyn, a nie słowo. Wykonał Słowo Ojca. Zawisł na krzyżu, wziął na siebie karę, która się należała tobie i mnie. Zbawił cię, byś mógł słyszeć i wykonywać wolę Ojca i na koniec życia powiedzieć tak jak Jezus – WYKONAŁO SIĘ!!! Bez uczynków nasza wiara jest martwa.  A WSZYSTKO JEST MOŻLIWE DLA TEGO, KTO WIERZY!!!

* * *

Nie poświęcam w mojej historii czasu, by opisywać „cenę”, którą przychodzi mi zapłacić za to, by te wydarzenia działy się w moim życiu, ale Jezus powiedział, że musimy zapierać się każdego dnia, jeśli się chce za Nim iść!!!! Jak każdy wierzący, rano wstaję z łóżka, dziękuję Bogu za Jego dobroć, pytam, co On chce, abym dziś uczynił i ruszam w drogę słuchając Jego głosu……..

Jacek Kurzela

Węgorzewo 10.01.2015r.

Kontynuując przeglądanie strony, akceptujesz politykę cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close